piątek, 11 lutego 2011

ALEJA GWIAZD część II

Po zamordowanych stylistach mody i piłkarzach czas na nowe kategorie z cyklu sławni Kalabryjczycy.

KATEGORIA: ŚWIĘCI

ŚW. FRANCISZEK Z PAOLI (ur. w 1416 r. w Paoli)
Mniej znany niż ten z Asyżu, mimo że jest równie ciekawą postacią. Inspirował przez wieki wielu artystów jak Goya, Vealazquez czy Victor Hugo. Szkoda tylko, że nie inspiruje niektórych księży. Potępiał ostentacyjne bogactwo w kościele katolickim i parcie na kasę wśród dostojników kościelnych. Uważał, że jest to wbrew ślubom ubóstwa.
Jeśli wierzyć podaniom i legendom (bo źródeł historycznych jest niewiele), był prawdziwym hardkorowcem. Wiódł skrajnie ascetyczny i pobożny żywot wzorując się na eremitach wczesnochrześcijańskich, wraz ze swoimi zwolennikami założył zakon, posiadał dar bilokacji i stawania się niewidzialnym, niezwykłą odporność na ból, cudownie uzdrowił kilka osób, a nawet wskrzesił swojego siostrzeńca. Ale jego najbardziej spektakularna akcja to przepłynięcie na swoim płaszczu (!) z Kalabrii na Sycylię. Nie chcieli go zabrać na statek, to sobie na płaszczu przepłynął. A co! Ten wyczyn tak urzekł włoskich marynarzy, że obecnie San Francesco di Paola jest ich patronem.
Zmarł w wieku 91 lat we Francji. Respect.

Święty Franciszek płynie na płaszczu, jak widać zabrał jeszcze 2 pasażerów, foto z http://www.naiffilm.org/




KATEGORIA: MUZYKA

MIA MARTINI (ur. w 1947 r. w Bagnara Calabra).
Starsza siostra Loredany Berte', o której poniżej. Jej prawdziwe imię to Domenica (dosłownie znaczy niedziela), a pseudonim artystyczny to imię aktorki Mii Farrow i jedno z najpopularniejszych nazwisk włoskich kojarzone również z pewnym trunkiem. Kobieta o niezwykłym głosie, który po operacji strun głosowych, u szczytu sławy, stał się jeszcze bardziej intrygujący. Niezwykle wrażliwa, niepokorna, barwna i trochę nieszczęśliwa...
Mimo, iż na festiwalu w Sanremo w 1982 r. przyznano jej za piosenkę E non finisce mica il cielo nagrodę specjalną, stworzoną przez dziennikarzy muzycznych specjalnie dla niej (od tamtej pory nagroda ta jest przyznawana wybitnym i trudnym do sklasyfikowania, jak Mia, wykonawcom, i nosi jej imię), to jednak nie nagrody i sława były dla niej najważniejsze. Najważniejsza była muzyka. To dlatego wiele lat wcześniej na innym festiwalu nie pojawiła się na scenie po odbiór trofeum. Musiał to za nią zrobić Alberto Carlo Rossi, kompozytor i jej producent, ściemniając, że zemdlała z wrażenia. A ona tymczasem spacerowała sobie po molo z Leo Sardo, innym uczestnikiem konkursu, którego poznała tego samego dnia za kulisami i "się zakochała". To również dlatego, właśnie gdy jej kariera nabierała rozpędu, wycofała się na jakiś czas z życia publicznego, nie mogąc znieść chorej atmosfery showbiznesu i ciążącej nad nią klątwy (która tak naprawdę była wymysłem zawistnych i złorzeczących ludzi). Niestety Mia w tę klątwę uwierzyła.... Trzeba przyznać, że szczęścia zbyt dużo w życiu nie miała, ani do mężczyzn, ani do producentów, ani do lekarzy... Nawet z kawałkiem jointa w torebce ją złapali, za co dostała 4 miesiące aresztu (oczywiście nie pomogły tłumaczenia "panie władzo, ktoś mi to tu wrzucił"...). W rezultacie zerwano z nią kontrakt płytowy. Jej wrażliwość podszyta była jakąś taką dziwną melancholią, na starych nagraniach widać, że śpiewała jakby miała to robic ostatni raz w życiu, całą sobą.... może przeczuwała swoją przedwczesną śmierć?
Gdy czyjeś piosenki przestały jej wystarczać, postanowiła je tworzyć sama. W jednym z wywiadów powiedziała: W pewnym momencie poczułam, że zmieniły się moje wymagania. Zadałam sobie pytanie: po co ta gonitwa, po co tyle zachodu w pogoni za sukcesem... Przelot samolotem, piosenka, szybka podróż samochódem, wywiad: wszystko w biegu, nie mając czasu na przyjaźń. Chciałam odnaleźć smak i miłość do muzyki, a jako osoba, nie czuć się jak przesyłka pocztowa, ale jak kobieta. Zaczęłam się znowu pilnie uczyć, z większym zaangażowaniem i z większą świadomością. I zaczęłam pisać, decydując się śpiewać dla siebie samej.
Mia Martini miała 48 lat gdy znaleziono ją martwą w jej apartamencie w Cardano al Campo, gdzie zamieszkała niedaleko ojca i jego drugiej żony pragnąc się z nim pojednać po wielu latach milczenia. Sekcja zwłok wykazała śmierć w wyniku zatrzymania akcji serca spowodowanego zbyt dużą dawką leków. Dopiero dwa lata temu pojawił się w prasie szokujący wywiad z siostrą Mii, Loredaną, która twierdzi, że to nie psychotropy zabiły artystkę, lecz ich własny ojciec, despota i tyran. Loredana do dziś ma przed oczami posiniaczone ciało siostry leżące w trumnie. Spędziła w tym mieszkaniu w sumie trzy dni: jeden dzień żywa i dwa dni martwa.
Dla tych, którzy są ciekawi jak śpiewała Mia Martini: można posłuchać tutaj lub tutaj. Pierwsze nagranie pochodzi z telewizji RAIDUE, gdzie na początku Mia śpiewa przepiękną ludową kołysankę kalabryjską, a potem utwór Volessi il cielo z orkiestrą. Drugie nagranie to Minuetto, z 1973 roku i podobnie jak 99% włoskich piosenek jest o miłości (Jestem zawsze twoja, kiedy zechcesz, a najbardziej nocą, śpisz tutaj, potem wychodzisz, masz zawsze swoje sprawy...jestem twoja, jestem tysiąc razy twoja...itd.)

Mia na okładce płyty z 1995 r.. Fotografia pochodzi z wcześniejszego okresu, kiedy to artystka pragnąc zaznaczyć przełom w swojej karierze ścięła włosy i zamieniła powłóczyste suknie na męskie koszule i marynarki.


LOREDANA BERTE' (ur. 1952 r. w Bagnara Calabra)
Marzenie wszystkich męskich przedstawicieli populacji w Italii w latach 70' i zmora wszystkich włoskich matek, żon i kochanek. Gdy pojawiała się w TV, posyłając do kamery spod długich rzęs zmysłowe spojrzenie, faceci wypuszczali widelce z rąk, które spadały miękko i bezgłośnie do talerza z makaronem, a ciszę przecinał niczym sztylet krzyk kobiet: "Leva sta bagascia!!! Wyłącz tą latawicę, wstydu nie ma gołym tyłkiem ciągle świeci!!!". Znakiem rozpoznawczym Loredany były szorty i ultrakrótkie mini.
Urodzona buntowniczka i prowokatorka. Już od dziecka byłam zawsze przeciwko komuś lub czemuś. Gdy miałam zaledwie pięć lat, chciałam wynieść się z domu. Gdy odszedł od nas ojciec pomyślałam: "No dobra, teraz niech odejdzie też matka". Jednak matka nie odeszła, natomiast w wieku 12 lat odeszłam z domu ja.
Śpiewając starała się nie naśladować swojej siostry, mimo iż ją bardzo podziwiała. Wypracowała własny styl wokalny, mniej dramatyczny i bardziej drapieżny. Ona i Mia były jak ogień i woda. I bardzo się kochały. Moja siostra mi zawsze pomaga, udziela cennych rad, dałaby się za mnie pociąć. To ona zaprowadziła mnie do wytwórni płytowej, dla której właśnie nagrywam płytę. Mia i ja zawsze żyłyśmy w zgodzie. Wiecie, że jeszcze do niedawna to ja projektowałam jej stroje? Kiedy jeszcze nie była sławna chodziła w tych długich sukniach, które nie były modne, to ja je projektowałam, kiedy przechodziła ludzie mówili "idzie wariatka". A teraz wszyscy ją naśladują. (...) Nie na darmo skończyłam liceum plastyczne. Teraz uskuteczniam moje wizje artystyczne na sobie: wszystko co mam na sobie, sama zaprojektowałam.
Pierwsza płyta Loredany, Streaking z 1974 r., była skandalem obyczajowym. Po pierwsze na okładce widniała Loredana jak ją pan bóg stworzył, po drugie w tekstach pojawiały się niecenzuralne słowa. Album został wycofany ze sprzedaży. Cenzura szalała. A gołą artystkę i tak można było podziwiać w Playboyu tego samego roku.
W 1975 r. powstaje jej pierwszy wielki przebój Sei bellissima (Jesteś piękna).  To opowieść o trudnej miłości, on ją gnębi i poniża, ale zawsze powtarza jej jaka jest piękna, a ona na to wszystko się godzi. Poniżej można zobaczyć wykonanie tego utworu w studiu TV RAIUNO, zanim jeszcze stał się hiciorem.



W życiu prywatnym Loredana była podobnie nieszczęśliwa jak bohaterka jej piosenki. Miała słabość do tenisistów. Jej pierwszym partnerem był Adriano Panatta. W 1989 r. poślubiła jego rywala, Szweda Bjorna Borga, krótko po tym jak uratowała mu życie gdy chciał się zabić. Dwa lata później to ona sama chciała się zabić. Jej próbę samobójczą zniweczył przyjaciel Bjorna. Despotyczny mąż nigdy nie akceptował jej dokonań artystycznych. Kilkakrotnie cierpiała na depresję, zerwała nawet na jakiś czas kontakt ze swoją siostrą.
Jej najlepiej sprzedającą się piosenką była E la luna busso' (I księżyc zapukał) z 1979 r. Loredana jako jedna z pierwszych w Italii (obok Rina Gaetano i Ivana Fossati) w prowadziła do muzyki włoskiej jamajskie rytmy, które odkryła podczas swoich podróży za Ocean.



W Stanach poznała również Andy Warhola, który nazywał ją podobno Królową Makaronu ze względu na jej talent kulinarny. Razem stworzyli videoclip do utworu Movie.
W Italii mówią o Loredanie, że jest fuori come un balcone, czyli stuknięta. A ona wciąż śpiewa, nagrywa i występuje na scenie. To już 37 lat....


Piękna Loredana kiedyś...




...i dziś. Foto z insidelife.mondoraro.org/2010/09/loredana-berte/  

RINO GAETANO (ur. 1950 r. w Crotone)
Naprawdę nazywał się Salvatore Antonio Gaetano. Jednoosobowa loża szyderców w śmiesznym cylinderku. Jako artysta kojarzony raczej z Rzymem, bo tam właśnie tworzył i tam spędził swoją krótką dziką młodość i miał podobno romans z kokainą. Swoimi utworami często policzkował rzeczywistość, nie było dla niego świętości. W tekstach często leciały nazwiska polityków, znanych osobistości i słowa wówczas uważanie za wulgaryzmy, z lubością wycinane przez cenzurę. Tworząc posługiwał się chętnie mieczem ironii, doprawionej szczyptą goryczy.
Ale kto mieczem wojuje ten od miecza ginie. Jego tragiczna śmierć wydaje się być ironią losu - słodką zemstą przeznaczenia obrażonego za brak pokory wobej jego tajemniczości.
W 1981 r. Rino Gaetano umiera w wieku 31 lat w wyniku obrażeń odniesionych w wypadku samochodowym. Zaledwie kilka dni wcześniej w cudowny sposób wychodzi cało z podobnego wypadku. Jego samochód, Volvo 343, zostaje całkowicie zniszczony, a Rino kupuje sobie natychmiast identyczny model. Kuszenie losu, igranie z przeznaczeniem. W drugim wypadku, po zderzeniu z ciężarówką, zostaje ciężko ranny. Niestety nie otrzymuje odpowiedniej pomocy na czas, co najmniej w pięciu szpitalach odmawiają jego przyjęcia. Co niesamowite, jest to sytuacja analogiczna do tej opisanej w jednym z jego pierwszych tekstów, La ballata di Renzo z 1971 r...... Gdy umarł Renzo, siedziałem właśnie w barze, było ciemno, zawieźli go do (szpitala) San Camillo, ale go nie przyjęli, może było to poza godzinami przyjęć, nie pomogły błagania do Wszystkich Świętych, zawieźli go do (szpitala) San Giovanni, ale tam go nie chcieli, bo był strajk...
Niektóre utwory Rino Gaetano są do dziś zadziwiająco aktualne. Podczas swojego krótkiego życia nie zawsze był doceniany, a czasem wręcz gnębiony za swój niewyparzony język. Przed koncertem w 1979 r. wykrzyczał: Są tacy, co chcieliby mnie zakneblować! Ja się ich nie boję! Czuję, że w przyszłości moje piosenki będą śpiewane przez następne pokolenia! Że dzięki środkom masowego przekazu wszyscy zrozumieją co mam na myśli dziś wieczór! Zrozumieją i otworzą oczy(...).
I rzeczywiście, potrzeba było trochę czasu, aby zrozumieć co Rino miał na myśli, bo zdecydowanie wyprzedzał swoją epokę. Jego teksty zaczęły żyć drugim życiem, w Kalabrii powstał nawet projekt, aby analizować je w kalabryjskich szkołach na lekcjach literatury (nie wiem szczerze mówiąc czy to wypaliło, bo podobno były problemy z prawami autorskimi).
Jedna z najważniejszych oficjalnych nagród, jaką Rino został uhonorowany za życia to trzecia nagroda na festiwalu w Sanremo w 1978 r za piosenkę Gianna. To utwór opowiadający w sarkastryczny sposób życie pewnej kobiety o imieniu Gianna. Wykonanie zabawne i kabareciarskie, ale historia wcale nie tak śmieszna jak sie wydaje... Poniżej słynny występ z Sanremo. Ubranka mają wszyscy boskie.



Kawałek chyba najbardziej kojarzący się z artystą, który doczekał się wielu coverów to Ma il cielo e' sempre piu' blu  (Ale niebo jest coraz bardziej niebieskie) z 1975 r. Poniższy jego fragment  pochodzi z filmu biograficznego o Rino Gaetano pod tym samym tytułem, także widzimy na nim nie artystę, lecz aktora który wcielił się w jego postać, Claudio Santamaria.





Fragment tekstu: Kto się męczy, kto walczy, kto je raz dziennie, kto jest bezdomny, kto żyje samotnie, kto niewiele zarabia, kto igra z ogniem, kto żyje w Kalabrii, kto żyje z miłości, kto był na wojnie, kto dożyje do lat 80, kto umrze w pracy, na na na na na....ale niebo jest coraz bardziej niebieskie...

Rino Gaetano w soim ulubionym cylindrze. Cóż, przystojniacha to on nie był....

 KATEGORIA: MIXY

Cudowni są mężczyźni z domieszką krwi kalabryjskiej. Wiem coś o tym ;-) Przykłady? Proszę bardzo.

Oto piękny RAOUL BOVA (ur. 1971 r. w Rzymie, ojciec Kalabryjczyk z Reggio Calabria). Aktor filmowy, telewizyjny i teatralny. Grał między innymi Św. Franciszka z Asyżu, a także księdza Tomasza Zaleskiego w filmie Karol. Człowiek, który został papieżem. Pracował również jako model, brał udział np. w kampanii dla Max Factor.

Tak, to on zagrał Świętego Franciszka...

Kalabryjskie korzenie ma również znany aktor kina akcji STEVEN SEAGAL (ur. 1952 r. w Lansing, USA, matka Kalabryjka). Mistrz wschodnich sztuk walki. Zabili go i uciekł. Zdjęć nie zamieszczam, bo nie jest w moim typie. A to w końcu mój blog ;-)














3 komentarze:

  1. Dobre, Seagal nie dostąpił zaszczytu, żeby mieć zdjęcie na Twoim blogu. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)) Starannie selekcjonuję zdjęcia na mojego bloga.

      Usuń
  2. Moją ulubioną gwiazdą zostaje.......Św. Franciszek z Paoli :) Pozdrawiam gorąco!!!!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz!!!