środa, 26 stycznia 2011

GENTI CUM'ATTIA... kilka słów o Kalabryjczykach

     "Genti cum'attia" czyli, w dialekcie kalabryjskim, "ludzie tacy jak ty". Z takimi samymi marzeniami i z takimi samymi problemami. Wiadomo, nie można generalizować, jednak znalazłoby się kilka cech wspólnych dla Polaków i Kalabryjczyków, jak np. duma, przywiązanie do tradycji, gościnność, ciekawość świata, ale też bigoteria czy pasywna akceptacja kiepskiej rzeczywistości.
     Cały region Kalabria liczy sobie ok. 2 milionów mieszkańców, a krew płynąca w ich żyłach to ciekawa mieszanka - efekt mniej lub bardziej przyjaznych wizyt innych nacji, poczynając od starożytnych Greków, potem Rzymian, Bizantyjczyków, poprzez Normanów (stąd niezwykłe niebieskie oczy niektórych Kalabryjczyków) a nawet Arabów...
     Cholernie zazdroszczę Kalabryjczykom umięjetności delektowania się życiem i dystansu do świata, mimo że po dupie zawsze dostawali, nadal dostają i dostawać będą. Przecież niełatwo jest żyć w jednym z najuboższych regionów włoskich, na terenach narażonych na wstrząsy sejsmiczne, oglądając z okien aktywne wulkany czy też porachunki 'ndranghety, organizacji mafijnej 100% made in Calabria (o której szerzej napiszę już niebawem). Poważnym problemem jest też bezrobocie, które dotyka zwłaszcza ludzi młodych, a w niektórych gminach sięga nawet 25%. Poszukiwanie źródła dochodów skłania często Kalabryjczyków do opuszczenia ich ojczyzny, co czynią z bólem serca, a pisząc "ojczyzny" nie mam na myśli wcale Republiki Włoskiej, bo dla Kalabryjczyka wyjazd na północ Włoch to tak jak wyjazd za granicę. Bardzo często ich metą stają się jednak Szwajcaria lub Niemcy  (dawniej również Stany i Kanada). Równie często zdarza się, że jak już coś uciułają, to wracają, bo wszędzie dobrze, ale w Kalabrii najlepiej.

czwartek, 20 stycznia 2011

WODA. NIESKOŃCZONA ILOŚĆ ODCIENI NIEBIESKIEGO.

Scilla, widok z Zamku Ruffo


Woda to krew i życie na ziemi. To woda determinuje właściwy los krajobrazu.
                                                                                Gaston Bachelard


     Woda jest żywiołem niewątpliwie dominującym życie mieszkańców Kalabrii, którzy oprócz rolnictwa i turystyki zajmują się również rybołówstwem. Woda jest źródłem życia i życiem samym. Z niej wszystko powstaje i do niej wraca. Dwa morza, o niezwykle urozmaiconej linii brzegowej i krystalicznych wodach mieniących się tysiącem odcieni to nieodłączny element kalabryjskiego krajobrazu. Gdy na nie patrzymy, ich woda sączy się powoli przez nasze źrenice i przenika do naszej pamięci. Nigdy nie zapomina się widoku morza w Kalabrii.

PIEPRZYĆ STEREOTYPY

Kalabria??? A gdzie to w ogóle jest????
     Kalabria to czubek buta kopiący równie niedorozwiniętą Sycylię: bida aż piszczy, śmieci na ulicy, popękane domy, popękana ziemia od słońca, popękane ulice po trzęsieniach ziemi, trzeba uważać, żeby nie zostać stratowanym przez stado owiec, beznadziejne drogi (jedyna autostrada w remoncie od 20 lat), mało sklepów sieciowych, może i ładne widoczki ale takie to wszystko jakieś obce i antyturystyczne....  no i przede wszystkim ci dziwni ludzie, chamy nieokrzesane......po jakiemu oni gadają???  W góry to się lepiej nawet nie zapuszczać, bo tam biją, gwałcą i rabują, mafia panie, mafia.....

środa, 19 stycznia 2011

PODRÓŻ DO KALABRII....... - WSTĘP -

... to podróż do krainy określanej przez samych mieszkańców bella e maledetta (piękna i przeklęta)...
     To podróż przez góry Sila, Serre, Aspromonte, z których widać wybrzeża Morza Jońskiego i Morza Tyreńskiego. Podróż przez wybrzeża, z których widać wyspy Stromboli i Vulcano, wschód i zachód słońca, a zimą nawet ośnieżone szczyty. To podróż przez cieśninę przecinaną przez promy płynące do Mesyny, która wydaje się być na wyciągnięcie ręki, piętnaście minut smaganych wiatrem i podszytych strachem przed czającymi się w głębinach Scyllą i Charybdą. To podróż do górskich wiosek, uśpionych lub porzuconych, napiętnowanych kataklizmami, trudem życia, budzących się czasem ze snu podczas świąt lokalnych patronów, i w których czas odmierzany jest wolniej, dużo wolniej... To podróż przez ufortyfikowane wzgórza, atakowane i zasiedlane obecnie przez polne kwiaty, opuncje figowe i winorośl. Podróż przez zalane słońcem ulice miast i slalom pomiędzy ciasno zaparkowanymi na chodnikach samochodami. Podróż do krainy zamieszkałej przez ludzi dumnych i serdecznych, czujących się przede wszystkim Kalabryjczykami, a dopiero później Włochami, pasterzy obserwujących statki i rybaków słuchających wycia wilków, rolników odpoczywających w cieniu drzew oliwnych i kobiet pokonujących kilometry z koszem na głowie pełnym warzyw, inżynierów pijących (bez pośpiechu!) w zatłoczonym barze poranne espresso i studentów turystyki i hotelarstwa mających nadzieję na lepsze jutro, ale też tych, którzy skręcili w jakąś ciemną uliczkę, gdzie przyciągnął ich mdły zapach władzy, przemocy i krwi, i tych, którzy pragną wyrwać się z miejsca, w którym uczą ich "mało mówić i nie wtrącać się w nie swoje sprawy".

     Taka podróż może potrwać kilka minut, w sam raz aby rzucić okiem na tego bloga, ale może też potrwać pół życia, naznaczając je i miłością i niechęcią do tej dziwnej krainy, która nas przyjmie z otwartmi ramionami, ale też mocno odepchnie jeśli ją zdepczemy.

     Będzie mi miło jeśli zechcesz się przyłączyć do podróży, jednak uprzedzam - nie będzie to klasyczny przewodnik turystyczny, ale raczej zbiór myśli, wrażeń, kolorów i dźwięków i baaaaardzo subiektywnych i stronniczych opinii.
Calabria nto' cori.



 


Tropea, VV, miasto widziane od strony morza